wtorek, 16 kwietnia 2013

Piwo z "sokiem"? Yyyyyy, nie, dziękuję.

Gryglas

Jako, że większość szanujących się blogerów piwnych już zabrała w ostatnim tygodniu głos w tej sprawie, postanowiłem, jako bloger szanujący się trochę mniej, równie się w tej kwestii wypowiedzieć.

Dyskusja wśród piwoszy zaczęła się niedawno od wpisu na Małe Piwko Blog, gdzie autor zganił picie piwa z "sokiem" (umówmy się, że należy na początek zganić nazywanie tego kolorowego cukrowego syfu sokiem). Podał też solidne alternatywy dla tego "trunku". Natomiast solidną dysputę rozpoczął tekst Zombie Samurai'a o tym, że w sumie nie ma się ludziom do szklanki/kufla/kieliszka co wp... wtranżalać. Jak dla mnie jest to bardziej tekst o tym, że nie na dobrą sprawę, jeżeli facet chce się napić pedlera radlera czy innego Somersby, to czemu nie, chyba że musi sobie mocnym gorzkim piwem lub wódą na myszach przedłużać przyrodzenie. Ale jako, że wszyscy w nim widzą głównie "odp... się od ludzi pijących piwo z sokiem", to chętnie się też do tego ustosunkuję.

fot. Quinn Dombrowski/CC/Flickr.com

Podsumuję od razu, żeby potem nie było:
1) Czy piwo z "sokiem" to zło? Jeżeli z "sokiem" to tak, bo to nic innego jak płynna wersja cukru/syropu glukozowo-fruktozowego z barwnikami.
2) Czy każdy pub posiadający "sok" do piwa powinien się wstydzić? Nie - takie są niestety gusta polskich "piwoszy", a pub ma się utrzymać na rynku.
3) Czy Polacy powinni się wstydzić za to, że piją piwo z "sokiem"? Jak jasna cholera, a jeszcze bardziej powinni się obawiać o własne zdrowie (czemu? patrz 1)).

Nie oszukujmy się, nie mamy rozwiniętej kultury piwnej jak inne kraje, piwa inne niż korpolager są u nas traktowane w kategorii "specjalności", a stereotyp piwosza to pan Czesiek spod monopolowego, zapijający Jasne Supermocne szczeniaczkiem najtańszej czystej (przepraszam wszystkich panów Czesławów, którzy tego nie robią) lub kibol, który po kilku puszkowych lubi sobie rozp... coś na ośce. Dodatkowo piwo piją (jadąc dalej tym stereotypem): studenci, alkoholicy, mężowie bijący w domu żony i ogólnie wszyscy, którzy tanim kosztem chcą się upodlić, a na lepsze trunki ich nie stać.

Co innego wino czy whisky - oooooo tutaj koneserów jest wielu, każdy się prześciga w tym jakim to wykwintnym alkoholem podjął ostatnio znajomych, a znajomi zachwycają się jakim to wykwintnym alkoholem zostali podjęci. Wybaczcie, ale trochę w to nie wierzę. Nie twierdze, że wszyscy robią to na pokaz. Co więcej, mam szczerą nadzieję, że w naszym kraju coraz więcej ludzi pije wino, bo je lubi, a nie bo wypada, a whisky bo im ona smakuje, a nie po to żeby pokazać "k..wa mnie nie stać na Chivasa?"

Jeżeli natomiast chodzi o piwo z "sokiem". Korpolagera czasami wypiję, przyznam się bez bicia. Nawet postanowiliśmy ostatnio z Jacem przetestować kilka tańszych piw, żeby zobaczyć czy w ogóle przez nasze wielkopańskie gardła jeszcze coś z tego jest w stanie przejść. O dziwo jest. Rozumiem natomiast ludzi, którzy nie mogąc przełknąć niektórych piw, zamawiają piwo z "sokiem". Tyczy się to również tych, którzy jakiegokolwiek piwa przełknąć nie mogą - "sok" zabija smak piwa i to jest jego podstawowa zaleta. Nie każdy pije piwo dla smaku, czasami chodzi o a) wyjście ze znajomymi i posiedzenie przy jakimś płynie, a piwo z "sokiem" jest mocno sesyjne (jest go dużo i nie upodlisz się jak drinkami), b) jest tańsze niż większość drinków w przeliczeniu na objętość.

Czy stwierdzenie "lubię piwo z sokiem" jest oksymoronem - tak, jest. Po pierwsze K***A, LUDZIE, TO NIE JEST SOK !!! Chcesz piwa z sokiem, to poproś do tego sok 100%, wyjdzie Ci na zdrowie (tak na marginesie pisanie przy barze "piwo z sokiem" lub "sok do piwa" powinno być tak samo prawnie zabronione, jak pisanie "sok" na napojach dosładzanych). Po drugie jeżeli już to mówcie: piję piwo z "sokiem" bo nie lubię smaku piwa, a taką mieszankę jestem w stanie wypić i nawet mi smakuję. Nie będzie to razić purystów wśród piwoszy ;) Po trzecie, czemu pijecie piwo przez słomkę? Bo również pozwala to ograniczyć znaczną ilość doznań związanych ze smakiem/zapachem piwa.

Czy dolewanie "soku" do dobrego piwa jest buractwem/profanacją (nie mówię o bezsmakowych/tak samo smakujących "jasnych pełnych")? Moim skromnym zdaniem jest. Wybaczcie, ale czy widzieliście kogoś w restauracji proszącego o colę do wina, bo jest za kwaśne? Albo kogoś zamawiającego do kaczki w pomarańczach sos czosnkowy? Uwierzcie mi, szef kuchni dobrej restauracji miałby ochotę komuś takiemu (zwłaszcza jeżeli robi dobrą kaczkę w pomarańczach) dać po gębie. Takie samo uczucie wywołuje u barmana w multitapie zamówienie Rowing Jacka albo Ataku Chmielu z sokiem.

Nie jest moim zamiarem umoralnianie tutaj ogółu, ale jedna drobna, osobista refleksja: zrozumcie proszę (jeżeli ktoś z czytających pije piwo z "sokiem") -  nie lubicie piwa z "sokiem", lubicie zabić smak piwa, a konkretniej korpoloagera. Zakładam, że innego nie znacie, jeżeli znacie to przepraszam. Poeksperymentujcie z innymi piwami, spróbujcie piw słodkich, nawet niech będą to piwa miodowe. Może znajdziecie coś co będzie Wam smakowało. Ale na [wstaw właściwą dla siebie nazwę Siły Wyższej]: NIE DOLEWAJCIE "SOKU" DO DOBREGO PIWA!

Natomiast, co do tego, co powinien pić prawdziwy mężczyzna, popełnimy z Jacem osobny tekst ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Blog jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Czy masz skończone 18 lat?

TAK NIE
Oceń blog